Czy to, co chciał uczynić Janek było moralne?

 

Żył sobie w starym, bardzo dużych rozmiarów domu (prawie dworze szlacheckim) wielopokoleniowy ród Kowalskich. Pewnego dnia do domu wkroczyło kilku uzbrojonych bandytów. Powiedzieli Kowalskim, że teraz zakładają na ich posesji państwo. Ustalili między sobą, kto ma się zajmować pilnowaniem domowników, kto ma pobierać od nich pieniądze, które bandyci wykorzystywali na utrzymanie zagarniętego majątku, na jak to nazwali „zapewnienie bezpieczeństwa Kowalskim”, oraz na wynagrodzenie dla siebie samych. Inny najeźdźca sądził poddanych, a jeszcze inni uchwalali ustawy. Uchwalili między sobą, jakich zasad muszą przestrzegać Kowalscy i jakie kary za ich złamanie poniosą. Podstawową karą było długoletnie zamknięcie w komórce pod schodami. Bandyci zbierali się zazwyczaj w sali jadalnej, aby zająć się rządzeniem państwem. Niejaki Janek postanowił podłożyć w pomieszczeniu materiały wybuchowe i gdy przestępcy będą obradować zrobić wielkie „buum”. Wiedział, że zginąć przy tym mogą także osoby postronne usługujące bandytom. Jednak jego plan został wykryty, a on sam trafił do komórki.

 

Podkreślam, że do niczego nie nawołuję ani nie pochwalam zbrodni, a jedynie dzielę się wymyśloną przeze mnie historyjką.